wtorek, 28 stycznia 2014

Włosowy duet arganowy czyli recenzja szamponu i maski 8 w 1 od Eveline.

Witajcie Kochani!

Dziś zaprezentuje wam dwa produkty do włosów z arganowej linii Eveline. Nie przedużając zapraszam was do przeczytania recenzji arganowego szamponu oraz maski 8 w 1.





Arganowy szmpon 8 w 1


Opis producenta:




Pojemność: 150 ml
Cena: ok. 13 zł


Skład



Moja opinia:

Opakowanie: W sklepach znajdziemy szampon w biało-złotym kartoniku. Produkt mieści się w ciemnej buteleczce ze złotą naklejką. Opakowanie jest ładne, gustowne, rzekłabym elegackie, naklejka się nie wyciera i nie odlepia. Dozownik standardowy na zatrzask, dobrze się otwiera i nic nie wycieka. Niestety nie widać ubytku produktu, ja go nie widzę nawet pod światło (w łazience). 


Zapach:  Perfumowany, słodki, "spożywczy" przypomina mi masę marcepanową z nutą orzeszków ziemnych.
Konsystencja: Szampon jest bardzo gęsty, galaretkowaty



Działanie:  Mam co do niego mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo dobrze oczyszcza włosy, nie obciążając ich. Po umyciu są sypkie, miękkie i błyszczące. Tytułowy argan jest wysoko w składzie, więc producet nie mami nas tym "hasłem, które jest na czasie" jak wielu innych, gdzie na produktach wielkimi literami argan,a w składzie gdzieś przy końcu.  Szampon dobrze się pieni przy drugim myciu (zawsze myję dwa razy, więc to nie problem). Z drugiej jednak strony ma kilka wad, a  mianowicie okropnie (ale to naprawdę okropnie) plącze włosy i przez swoją galarelowatą konsystencję jest mało wydajny. Do tego pojemność szamponu jest mała, poniżej standardowej, tym samy zużyjemy go naprawdę szybko. Z recenzją czekałam aż wykorzystam cały produkt, bo sama nie wiedziałam jak go ocenić. I dzięki temu mam dla was jeszcze jedną ciekawą informację na jego temat. Zauważyłałam, że im dłużej go stosuję tym włosy splątują się mniej podczas jego użycia. Co do efektów długfalowych takich jak regeneracja - muszę stwierdzić, iż po pierwszej butelce takich efektów nie zauważyłam, być może przy dłuższym stosowaniu kosmetyku, odniosłabym inne wrażenie? Produkt ma dużo zalet i warto go wypróbować, aby się przekonać samemu jak się spisuje. A do producenta mam jedna uwagę: większa obiętość, a produkt na pewno na tym zyska - oczywiście bez dużo większej ceny...


Arganowa maska 8 w 1


Opis producenta:


Pojemność: 500 ml
Cena: ok. 24zł 


Skład



Moja opinia:

Opakowanie: Duży czarny plastikowy słój z odkręcanym wieczkiem. Szata graficzna tak samo jak w przypadku szamponu jest gustowna, prosta i elegancka. Produkt wygląda na luksusowy. Kosmetyk jest zabezpieczony folią ochronną, dzięki czemu mamy pewność, że jestesmy jego pierwszymi użytkownikami.



Zpach: Ta sama nuta zapachwa co szamponu choć wydaje się być mniej perfumowana, a bardziej spożywcza, a także delikatniejsza choć na włosach utrzymuje się dłużej.
Konsystencja: Gładka, mazista, kremowa jak gęsty, treściwy krem. Przypomina mi krem budyniowy do ciasta, a na pierwszy rzut oka to pomyślałam masło orzechowe ze zwględu zarówno na kolor jak i zapach.



Działanie: W przypadku tego produktu nie mam żadnych rozterek i wątpliwości. Maska dobrze się rozprowadza i nie spływa z włosów. Ułatwia rozczesywanie. Nie obciąża i nie powoduje szybszego przetłuszczania się włosów. Po użyciu włosy są gładkie, miękkie i nawilżone. Maska redukuje elektryzowanie się i puszenie włosów. Prodkut jest niezwykle wydajny i przy tej pojemności będziemy mogli się nim cieszyć przez naprawdę długi okres czasu. Skład również zachęcający, tytułowy argan wysoko, a i posiada dużo innych ciekawych ekstraktów roślinnych. Maska bardzo mi przypadła do gustu i z chęcią sięgnę po nastepne opakowanie.


Dziękuję firmie Eveline za możliwość przetestowania tych produktów. 

Z tej serii znajdziemy jeszcze odżywkę oraz olejek do włosów.
Macie coś z włosowej serii arganowej Eveline? Jakie są wasze wrażenia?


Pozdrawiam serdecznie,  Agnessa.





piątek, 24 stycznia 2014

Świetlisty makijaż z Pierre Rene + recenzja zbiorcza

Witajcie Kochani!

Dawno nie było żadnego makijażu, dlatego też dziś zmalowałam coś dla was. Właściwie to zrobiłam ten
makijaż już wcześniej, ale gdy chciałam zrobić mu zdjecia to się okazało, że bateria w aparacie się rozładowała :/
Makijaż świetlisty, świeży, oczy są na pierwszym planie, ale też nie są zbyt mocno podkreślone. Propozycja w sam raz na panujące teraz studniówki czy imprezy karnawałowe. Takie świetliste, metalicznie byłyszczące oczy uzyskałam dzięki cienią wypiekanym nakładanym na mokro.
Zapraszam do obejrzenia reszty zdjęć, a także do przeczytania mojej opini na temat kilku ciekawych kosmetyków :)











KOSMETYKI jakich użyłam:



  • Paleta róży - bh cosmetics 
  • Rozświetlacz - MUA Undress your skin 
  • Wypiekane cienie - Pierre Rene 2 effects eye shadow no.23 tropic coctail
  • Pomadka - Pierre Rene color blam orchidea touch no.19 ulitimate
  • Baza pod cienie - Hean stay on
  • Podkład - Avon ideal flawlles matte mousse foundation ivory
  • Maskara - Sensique Lashextension mascara
  • Kredka - Miyo Angel eyes eyeliner pen no.06 nude
  • Korektor - Hean Hihgt Definition 101 porcelain
  • Kamuflaż - Pierre Rene camouflage cover cream no.1 ivory


Cienie Wypiekane Pierre Rene - 2 effects eye shadow


Opis producenta:
Wyjątkowy kosmetyk o jedwabistej konsystencji do stosowania na sucho i mokro. Idealnie stapia się ze skórą oraz subtelnie opalizuje powiekę oka. Możliwość stosowania kosmetyku "na mokro" i "na sucho" daje wyraz wieloefektywności tego produktu:
1 - Aplikacja na mokro gwarantuje intensywną, bogatą, nasyconą barwę z ekstrawaganckim lśniącym efektem.
2 - Aplikacja na sucho pozwala tworzyć makijaże subtelne opalizujące powiekę oka, delikatnie połyskujące, o stonowanym kolorze.

Pojemność: 4g
Cena: 14,49zł (obecnie 5,07zł) - w sklepie internetowym

Moja opinia:
Posiadam nr. 23 tropic coctail - zimny, poszarzały beżo-brąz i jasnobłękitny. Cień znajduje się w solidnym pudełeczku z przeźroczystym wieczkiem. Posiada aplikator z dwiema końcówkami, jedną standardową i drugą wydłużoną i ścietą po skosie. Nigdy nie używam takich aplikatorów, ale dobrze, że tym razem się go nie pozbyłam od razu.Cień jest mocno zbity, pięknie połyskuje. Nakładany na sucho niestety trochę traci na kolorze i po kilku godzinach (ok.6ciu) zbiera się w załamaniach i blaknie, jednak dosyć równomiernie. Natomiast nakładany na mokro daje intesywniejszy kolor i piękne wykończnie metalicznej tafli. Przy pierwszych dwóch użyciach nie bylam do niego przekonana.  Pierwszy raz nakładałam na sucho, drugim razem na mokro przy użyciu pędzelka. Jednak do trzech razy sztuka, kolejnym razem, gdy użyłam go w odpowiedni sposób tzn. na mokro i przy użyciu aplikatora zrobił na mnie wrażenie. Ani pędzlek z włosia naturalnego, ani syntetyczny nie daje odpowiedniego efektu, dopiero mokry aplikator spisuje się najlepiej. Nakładany w ten sposób daje niesamowity efekt. Tak jak już pisałam jest jak metaliczna, połyskująca tafla - coś pięknego! Roświetla nasze spojrznie, idealnie nadaje się do makijaży powiększających oczy. Jeżeli chodzi o łączenie z innymi cieniami to spisuje się rozcieranie przez dokładanie, standardowe blendowanie nie spisze się w tym wypadku. 



Kredka Miyo Angel eyes eyeliner pen


Opis producenta:
Wyjątkowa  kredka do powiek w kolorach nude i białym, idealna do stosowania w wodnej linii oka. Mocna pigmentacja gwarantuje długotrwały efekt.
Testowana okulistycznie.
Dostępna w dwóch kolorach.

Pojemność: 1,14 g
Cena: 5,49zł - sklep internetowy

Moja opinia:
 Posiadam kredkę nude. Nadaje ona świeżość sojrzeniu, otwiera i powiększa optycznie oko. Daje bardziej naturalny efekt niż biała. Utrzumuje się dosyć długo. Wiadomo nie cały dzień, ale też nie znika w tępie natychmiastowym, możemy się nacieszyć przez jakiś czas jej widokiem. Pigmentacja bez zarzutu. Nie podrażnia delikatnych okolic oczu.



Kamuflaż w kremie camouflage cover cream 


Opis producenta:
Korektor idealny –  wielofunkcyjny, profesjonalny kamuflaż w kremie.
W 100 % ukrywa cienie pod oczami, tuszuje przebarwienia oraz inne niedoskonałości. 
Gwarantuje 18-h idealny, perfekcyjny wygląd.
Przedłuża młodość skóry poprawiając jej elastyczność- dzięki czemu skóra staje się aksamitnie gładka i miękka .
Idealnie stapia się ze skórą - nie tworzy efektu maski.
Extra delikatna formuła (zawierająca witaminy A, E oraz woski roślinne) zapewnia pielęgnację i długotrwały efekt pięknej cery bez cienia zmęczenia.
Odporny na działanie wysokich temperatur
Nr. 01 IVORY - dla zimnych karnacji
Nr. 02 BEIGE - dla ciepłych karnacji
Pojemność: 4,5 g
Cena: 14,99 zł - sklep internetowy


Moja opinia:
Posiadam kolor ivory - jednakże nie zgadzam się z opisem producenta, że nadaje się do zimnych karnacji. Korektor posiada ewidentnie ciepły odcień. I z tego co widziałam w recenzjach na blogach kolor beige jest właśnie o zimnym zabarwieniu nadającym się jasnych karnacji. Tak, więc opis jest mylący i moim zdaniem powinni, go przypisać "na odwrót". Mimo iż ten drugi kolor, myślę bardziej by się spisał przy mojej karnacji to jednak trochę poużywałam ten, który zamówiłam. Krycie jest dobre i utrzymuje się dobrych kilka godzin (ok.8miu). Używam go do przykrywania niedoskonałości, do krycia cieni pod oczami go nie stosowałam, gdyż uważam, że do tej roli jest zbyt treściwy. Okolica oczu jest delikatna i cienka i lepsze są w tym celu korektory o lżejszej formule. Kamuflaż ma gęsta, kremową konsystencję, która ładnie się stapia z skórą pod wpływem jej ciepła. Daje naturalny wygląd bez efektu maski.



Pomadka Pierre Rene color blam orchidea touch 




Opis producenta:
Perfekcyjna, balsamiczna pomadka o wyjątkowo lekkiej formule nawilżającej usta. Delikatna struktura pomadki gwarantuje przyjemność stosowania kosmetyku, piękny zapach Orchidei dodatkowo wpływa na zmysły podczas aplikacji. Składniki pielęgnacyjne, koktajl witamin oraz filry UVB dbają o kondycję i nawilżenie skóry ust. Nadaje ustom subtelny, delikatny kolor.
Hypoalergiczna.

Pojemność: 2 g
Cena: 10,49 zł  - sklep internetowy

Moja opinia:
Posiadam nr.19 ulitimate. Pomadkę tą otrzymałam jako gratis do zamówienia. Produkt ten przypomina mi bardziej balsam pielęgnacyjny do ust niż standardową szminkę. Pomadka nawilża je i pokrywa delikatnym kolorem perłowego różu. Nie jest to jednak taka "babcina perła", a delikatny, naturalny połysk. Można stopniować efekt krycia nakładając więcej warstw. Posiada delikatny, przyjemny zapach i nie ma chemicznego smaku. Nie keli się, łądnie się utzymuje i pielęgnuje usta. Schodzi równomiernie. Jest malutka, ale dzięki temu można mieć ją zawsze przy sobie.



Macie jakiś z tych kosmetyków? Jakie są wasz opinie na ich temat? 
Które z produktów Pierre Rene i Miyo są godne uwagi, a które się nie sprawdziły wedłóg was? Jestem ciekawa waszych opini...


Pozdrawiam serdecznie, Agnessa.



niedziela, 19 stycznia 2014

Szkolenie dla przyszłych kosmetyczek w firmie Thalgo - fotoleracja (dużo zdjęć).

Witajcie Kochani!

W poniedziałek (13.01.) wraz z moją grupą kosmetyczną uczestniczyłyśmy w szkoleniu firmy Thalgo, które odbyło się w siedzibie firmy w Katowicach. Chciałabym wam nieco przybliżyć tę markę, a także opowiedzieć jak wyglądało szkolenie. A zatem rozsiądźcie się wygodnie, weźcie kubek z herbatką czy czym tam chcecie i zapraszam do lekturki.



Firma Thalgo to bardzo znana francuska marka gabinetowa, która słynie ze swoich unikatowych receptur opartych na naturalnych morskich składnikach. Firma od początku swojego istnienia przywiązuje dużą wagę do rzetelnych badań labolatoryjnych, aby produkty spełniały wysokie normy ekologicznej czystości.
W swoich składach wykorzystuje dobroczynne właściwości roślin, ale przede wszystkim bogactwo jakie oferują morza i oceany, w tym głównie "bomby składników mineralnych" czyli algi.
Thalgo jest również autorem wielu patentów, które zrewolucjonizowały międzynarodowy rynek kosmetyki profesjonalnej. Na szczególną uwagę zasługuje opatentowany przez Thalgo proces mikronizacji alg.
Marka Thalgo posiada jedną z najbogatszych ofert wśród profesjonalnych firm kosmetycznych, w skład której wchodzi klkadziesiąt zabiegów na twarz, kilkanaście na ciało oraz szeroki zakres masaży.






Przebieg szkolenia

Po dotarciu na miejsce naszym oczom ukazała się bardzo ładnie urządzona poczekalnia, w której znajdowały się gablotki z pięknie poukładanymi kosmetykami. Zostałyśmy zaprowadzone do szatni, gdzie zostawiłyśmy odzienie wierzchnie, a następnie mogłyśmy sobie przyrządzić coś do picia i poczęstować się ciasteczkami. (Były mnimnuśne, szczególnie te z nadzieniem.)











Przeszłyśmy do sali szkoleniewej, gdzie na krzesłach czekały na nas katalogi z ofertą firmy. Szkolenie przeprowadziła przesympatyczna pani Izabela Heler-Brunné. Podczas szkolenia panowała luźna, miła atmosfera. Na początku przedstawiłśmy się
i opowiedziałaśmy kilka słów o sobie. Następnie pani Iza przybliżyła nam historię
i politykę firmy posługując się prezentacją multimedialną. Podczas, gdy słuchałyśmy informacji
o produktach i ich składach, mogłyśmy zapoznać się z nimi również organoleptycznie,
tzn. powąchać, pomacać i wymaziać się ;) Opakowania kosmetyków to głównie poręczne 
tubki i  butelki z pompką, bardzo mało jest dużych zakręcanych słoików, typowych dla innych
firm profesjonalnych.Użytkowanie produktów w takich opakwaniach jest łatwiejsze w 
utrzymaniu higieny i znacznie usprawnia pracę w salonie. Zapachy tych produktów są bardzo
naturalne, nienachalne. Konsystencje lekkie, przeważnie szybko się wchłaniały, natomiast 
w składach nie znajdziemy parabenów - to tyle co wywnioskowałam "na pierwszy rzut oka".






Opiekunka naszej grupy ustaliła z firmą zabieg jaki będzie prezentowany na szkoleniu. Wybór padł na zabieg odmładzająco- liftingujący dla cery dojrzałej.
Z pośród nas została wyłoniona ochotniczka. Podczas zabiegu mogłyśmy pomagać, aczkolwiek chyba za bardzo się wstydziłyśmy tego, że mogłybyśmy coś źle wykonać. Myślę, że następnym razem będziemy bardziej śmiałe :D

Opis producenta dot. zabiegu:

SILICIUM MARINE TREATMENT
Luksusowy odmładzająco-liftingujący  zabieg, który wykracza poza klasyczną kosmetykę. Już po jednym zabiegu skóra będzie wyglądać o 5 lat młodziej. Wysokoskoncentrowane  składniki aktywne (kwas hialuronowwy, kolagen, krzem morski, czerwone algi Meristotheca Dakarensis i JaniaRubens) oraz nowatorski masaż Derma-Stim Massage zapewniają natychmiastowy efekt liftingu. W trakcie zabiegu aplikowane są dwie maski – kolagenowa z kwasem hialuronowym oraz modelująca Cryo-Modelling Mask. Zabieg modeluje owal twarzy, uelastycznia i napina skórę, spłyca zmarszczki i drobne linie, pobudza produkcję kolagenu i elastyny.

Agnieszka już przebrana w tunikę zabiegową i przykryta kocykiem.
Podczas zabiegu była włączona muzyka relaksacyjna firomowana przez Thalgo.

Po demakijażu (mleczko, tonik, peeling, mgiełka) 
został przeprowadzony specjalistyczny masaż na ampułce .

Serum z składnikami aktywnymi (min. krzem - "pierwiastek młodości")

Maska kolagenowa, która jest aktywowana 
za pomocą wody termalnej.


Maska aktywna - prawie jak smerfetka.


Wygładzanie i pozbywanie się pęcherzyków powietrza.


Na drugą część twarzy (wraz z ustami) została nałożona maska kremowa,
następnie skóra została owinięta bandażem, który jednak był całkiem
 inny niż ten znany nam z apteki - w dotyku bardzo mięciutki i taki "puchaty".


Nakładanie maski gipsowej.


Maska była całkiem inna niż te, które znamy z zajęć.
Mimo iż to maska gipsowa miała lekką, aksamitnie gładką konsystencję 
porównałabym ją do gęstej śmietany bądź nawet serka maskarpone.


Ewa próbuje swoich sił ;)


Agnieszka zamumifikowana, poleży sobie ok. 30-40min.

A my udałyśmy się na kawę i ciacho ;D



Po przerwie oceniłyśmy efekty zabiegu. Skóra z pod maski kolagenowej była wyraźnie rozjaśniona i ukojona, natomiast część z pod maski gipsowej, była wyraźnie napięta. Agnieszka otrzymała pozostałości ampułek, które nie zostały zużyte podczas zabiegu, do zuzycia np. wieczorem. (Tak wręcza się klientką pozostałości ampułek w salonach.) Następnie pani Izabela odpowiadała na nasze pytania, a także opowiedziała nam o certyfikatach ze szkolenia, które mogłyśmy sobie zamówić. 
W tego typu szkoleniach mogą brać udział grupy zorganizowane (wraz z opiekunem grupy), a mogą być nimi osoby uczące się na kosmetyczki bądź studujące kosmetologię. Szkolenia są darmowe, natomiast jeżeli chcemy otrzymać certyfikat to jego koszt wynosi 45zł.
(Jak tylko go odbiorę to przeskanuję i zaktualizuję wpis.)


Serdecznie zachęcam osoby uczące się w zawodzie kosmetyczki do uczestniczenia w takich szkoleniach, ponieważ można z nich wynieś sporo "praktycznej" wiedzy. Jak wiadomo jest to zawód, w którym trzeba się ciągle uczyć i być na bieżąco z nowinkami, bo jeśli nie robimy nic w tym kierunku, to tak naprawdę się cofamy. Szkolenia tego typu są świetną okazją do rozwoju i zdobywania większego doświadczenia.  Myślę także, że potencjalny przyszły pracodawca będzie przychylniej patrzał na osobę, kótra oprócz nauki w szkole, "robiła coś" w kierunku swojego rozwoju i posiada dodatkowe umiejętności potwierdzone certyfikatami.


Chciałabym nadmienić, że wpis ten nie był w żaden sposób sponsorowany. Jest on moją osobistą inicjatywą, aby zapoznać was z moimi doświadczeniami :D


Pozdrawiam serdecznie, Agnessa.