Witajcie Kochani!
Z niecierpliwością czekam na wiosenne przebudzenie. Przez tą paskudą pogodę nie mam w ogóle do niczego chęci - co niestety odbija się także na blogu. Brak mi weny do tworzenia makijaży, a nawet zapału do pisania recenzji kosmetyków, które ostatnimi czasy używam (a trochę ich czeka w kolejce do opisania).
Dziś jakoś się przemogłam i napiszę kilka słów o cieniach, które przywiózł mi mój mąż (ostatnio pokazywałam je wam). Pokażę wam również jak sprawdzają się w praktyce to chyba najlepiej odda ich możliwości :)
Jak w tytule zrobiłam makijaż ala pawie oczko - celem było wykorzystanie wszystkich cieni w makijażu i powstało coś takiego:
Podkład balansujący Mariza jasny beż; cienie Mua; kredka Mua - turquoise;
tusz Kobo perfection black; róż, bronzer duo e.l.f.;
pomadka Oriflame nude; błyszczyk Hean iced beige.
A teraz pokażę wam użyte cienie wraz ze swatchami.
shade 26 pearl - zieleń ze jasnozłotymi drobinkami
shade 30 pearl - miedzianozłoty
shade 9 pearl - fiolet opalizujący na niebiesko
shade 25 pearl - ciężko określić taki róż jasnobordowy
shade 14 pearl - ołówkowy grafit
Cienie dobrze się prezentują, są w standardowych okrągłych opakowaniach na zatrzask, dosyć dobrze znoszą upadki :) Przez ich przeźroczyste wieczka od razu widać po jaki kolorek sięgamy. Cienie te są świetnie napigmentowane, długo utrzymują się na powiece i za tą cenę (1 funt za szt.) są naprawdę godne uwagi:) Oczywiście mają też minus - osypują się, jedne bardziej inne mniej. Te grubiej zmielone bardziej perłowe osypują się dość znacznie, natomiast te mocnej sprasowane, bardziej satynowe osypują się mniej. Minusem jest również to, że nie są dostępne w PL.
Do makijażu użyłam także kredki Mua eye liner - turquoise
Kredka miękka, dobrze sprawdza się na linii wodnej, ładnie się rozciera, pigmetacja - świetna jak widać, a kolorek jest po prostu przepiękny!!! Posiada nakładkę ze strugaczką.
Mam nadzieję, że post okaże się dla kogoś przydatny.
Pozdrawiam serdecznie, Agnessa.