wtorek, 2 grudnia 2014

Dopieśćmy swoje ciało niczym Kleopatra - recenzja kremu do rąk i ciała Milk & Honey Gold Oriflame + pierwsze wrażenie dotyczące nowości

Witajcie Kochani!

Pierwszy produkt jaki poszedł w obroty ze spotkania blogerek to właśnie krem Milk & Honey Gold od Oriflame. Produkt ten wiele razy kusił mnie przeglądając strony katalogów, jednak ostatecznie nie wiedzieć czemu, nigdy nie lądował w moim zamówieniu pośród innych sprawdzonych już prodktów. Po wypróbowaniu już wiem, że będzie on kolejnym produktem na liście moich perełek tej firmy.
A teraz zapraszam już do przeczytania mojej opini na jego temat.




Pojemność: 250 ml
Cena: regularna 37,90 zł obecna (katalog 17) 16,90 zł


Skład:



Od producenta:
Wygładzający i nawilżający krem do ciała z ekstraktem z miodu akacjowego. Pomaga zmiękczać skórę i nadaje jej promienny blask.


Moja opinia:

Opakowanie: Plastikowy, kulisty słoiczek. Dobrze wykonany, z minimalistyczną, elegancką, szatą graficzną. Zabezpieczony złotkiem, dzięki czemu mam pewność, że jesteśmy jego pierwszym użytkownikami. Pod względem praktycznym dla mnie jak najbardziej na duży plus, produkt możemy wykorzystać do samego końca bez najmniejszego problemu, a i samo opakowanie przydaje się później np. do przechowywania różnych drobiazgów (guzików, wsuwek, biżuterii) czy na samorobiony kosmetyk ( w moim przypadku jest to często peeling cukrowy). Jeżeli ktoś ma bzika na punkcie higienicznego używania kosmetyków i nie lubi grzebać paluchami w kremach i tu jest rada: zawsze można przecież skorzystać ze szpatułki, którą wygodnie i higienicznie możemy wydobyć produkt ze słoiczka. 




Zapach: Słodki, spożywczo - kremowy, na tyle intensywny, że długo utrzymuje się po aplikacji na skórze, ale też na tyle delikatny, że nie mdli i nie jest drażniący. Jak dla mnie bardzo przyjemny, uwielbiam się w niego wwąchiwać, daje mi wrażenie, że otulam się czymś naprawdę wyjątkowym i luksusowym.

Konsystecja: Lekka, gładka i jedwabista. Ślisko sunie po skórze, świetnie się rozsmarowuje i wchłania. Nie pozostawia lepiącej warstwy, od razu po użyciu możemy ubrać pidżamkę bądź ubranie i nie pozostawi na nich żadnych tłustych śladów.




Działanie:
W zasadzie nie mam zastrzeżeń co do obietnic producenta, ponieważ faktycznie nawilża i wygładza skórę. Nadaje jej miękości i koi zmysły cudownym zapachem. Jest bardzo delikatny, koi podrażnienia skóry, i moim zdaniem nadaje się również dla dzieci. (Szczególnie, że tak szybko się go rozsmarowuje i równie szybko się wchłania.) Zarówno mnie jak i mojego (prawie) 3latka nie spotkały po jego użyciu, żadne nieprzyjemności w postaci wysypek czy alergii itp. 
Określiłabym, że krem ten daje nam drobinę luksusu na codzień ;) 

Szczerze polecam, szczególnie teraz w korzystnej ofercie katalogowej. Przyznam, że cena regularna jest przesadzona i nigdy bym tyle nie zapłaciła. Jedna z doświadczenia wiem, że w Oriflame (i nie tylko) nie zdarza się, żeby klienci kupowali produkty spoza oferty katalogowej w standardowych cenach (są to jednostki i to bardzo rzadko), a jedynie wybierane są produkty z katalogu gdzie ponad 90% oferty to tzw. promocje. Nie wiem jak inni, ale ja traktuje te ceny regularne z przymrużeniem oka.

*******************************************************************************************************************************

A teraz napisze wam jeszcze kilka słów na temat nowości, jakie firma wprowadziła do swojej oferty, które mogłam po części wypróbować, dzięki próbką jakie dostałam na spotkaniu.


Od producenta:
Upiększający krem nawilżający na dzień True Perfection
Natychmiast zwiększa nawilżenie, które utrzymuje się przez 24 godziny. Nadaje skórze gładszy, zdrowszy i bardziej promienny wygląd. Wzbogacony ekstraktem z albicji jedwabistej, wspomagającym zapobieganie zmarszczkom (składnik zgłoszony do opatentowania).  50 ml

żródło: Oriflame.pl

Regenerujący krem na noc True Perfection
Regeneruje skórę nocą. Wzbogacony ekstraktem z albicji jedwabistej, by zapobiegać zmarszczkom (składnik zgłoszony do opatentowania). Kwas glikolowy pomaga wygładzać zmarszczki mimiczne i poprawiać strukturę skóry, odsłaniając jej gładszą, bardziej miękką warstwę. 50 ml

źródło: Oriflame.pl

Moja opinia:
Po skorzystaniu z próbek kremów, pierwsze wrażenie okazało się być pozytywne i to na tyle, że nabrałam chęci na pełnowymiarowe produkty. Dwie saszetki kremu dziennego i dwie nocnego wystarczyły mi na 8 dni stosowania na twarz ( gdybym miała pełnowymiarowy produkt wsmarowywałabym go również w szyje i dekolt jak to zwykłam robić), więc śmiało mogę stwierdzić, że jest to dobry wynik pod względem wydajności i dobrze rokuje. Oba kremiki mają lekką, gładką konsystencje. Nocny jest nieco bardziej treściwy i gęstszy, ale oba świetnie się wchłaniają, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze. Dzienny wchłania się do efektu matu, natomiast nocny pozostawia uczucie ochronnego filtru, jednak jak wspominałam nie lepiącego. Skóra po nałożeniu kremów jest nawilżona, wygładzona i mięciutka w dotyku. Mam również wrażenie lekkiego napięcia (nie mylić z nieprzyjemnym ściągnięciem!) co moim zdaniem dobrze świadczy o produkcie, który ma działać przeciwzmarszczkowo. Bardzo odpowiada mi linia zapachowa tych kremów, zapach jest bardzo przyjemny dla nozdrzy i utrzymuje się po naniesieniu na skórę. Coś mi się wydaję, że niebawem zaszczycą one miejsce wśród mojej pielęgnacji ;)

Od producenta:
Woda perfumowana Possess
Tajemnica nieprzemijającej legendy Kleopatry, zaklęta w formę uwodzicielskiego zapachu. Połączenie orzeźwiającej słodyczy z kobiecą zmysłowością tworzy kompozycję, która działa na mężczyzn zniewalająco. Kuszące nuty ylang ylang rzucają na każdego zaklęcie, spowijając go hipnotycznym czarem. 50  ml

żródło: Oriflame.pl

Moja opinia:
Jak wiadomo zapch jest to kwestia bardzo indywidualna. Moje wrażenia będą, więc subiektywne, ale może ktoś ma podobny gust i skorzysta z nich :) Zapach jest ciepły i otulający, idealny jak na tą porę roku. Wyraźnie słodki, ale nie mglący. Muszę przyznać, że nie jestem fanką słodkich perfum, ale te mają w sobie to "coś" co mnie do nich przekonało. Ta słodych nie jest taka cukierkowata, "babcina"czy niczym dla trzpiotek, nastolatek. Jest w niej coś wyrafinowanego i kuszącego. Zapach kojarzy mi się z luksusem, elegancją i zmysłowością. Zgrabny flkonik z przepięknie zdobionym dozownikiem, bez korka (zamykanie na przekręcanie) idealnie oddaje urok skrywającego wnętrza. Zapach długo utzymuje się na skórze, a o ubraniach to nawet nie wspomnę, sweterek po wyjęciu z szafy po 3 dniach nie noszenia ciągle pachniał :)


Jak już pisałam powyżej, zarówno krem jak i próbki nowości otrzymałam do testów na Spotkaniu Blogerskim. Serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania tych produktów Pani Barbarze Kowalskiej, Dyrektorce grupy konsultantów Oriflame.
Ty też możesz wypróbować te kosmetyki rejestrując się linkiem: http://pl.oriflame.com/recruits/online-registration-blog.jhtml?sponsor=1813142

Rejestrując się w klubie Oriflame nie masz żadnego obowiązku sprzedaży kosmetyków, ani robienia zakupów co katalog. Zamawiasz kiedy chcesz i ile chcesz, a masz korzyść, bo nie płacisz marży :D



Pozdrawiam serdecznie, Agnessa.