wtorek, 6 sierpnia 2013

Wspomnień czar... Mój makijaż ślubny - odwzorowanie :))

Witajcie Kochani!

Dziś dzień 2 rocznicy mojego ślubu :D Z tej okazji odwzorowałam dla was swój makijaż ślubny, opiszę wam jego wykonanie oraz trochę o mojej kreacji  i parę szczegółów z tego pięknego dnia.


Sukienki na ten wielki dzień szukałam po wszystkich okolicznych miastach, aż w końcu powędrowałam do Bielska- Białej i tam wreszcie znalazłam taką jaką sobie umyśliłam :)) Długa w kolorze brudnego różu, odcięta pod biustem z wyszytą piękną aplikacją i kryształkami. Dodatki to już był pikuś. Srebrna woalka, srebrne sandałki i biżuteria z perełkami. Ogólnie chciałam, żeby to było w stylu pin up, który uwielbiam! Makijaż też był oczywiście w tym stylu. Niestandardowo, ale ja na co dzień lubię wyraziste makijaże, więc i w tym dniu mogłam postawić na coś nietypowego :) Make-up wyszedł mi piękny jak nigdy, a bynajmniej na ówczesny czas. Nie miałam jeszcze tak wprawionej ręki, ale mimo wszystko uważam, że wyszedł mi on całkiem przyzwoicie, zważając na fakt, iż wstając rano miałam oko napuchnięte tak jakby mnie osa użarła w powiekę. Tak, tak.. zdarzyła mi się baaaaardzo nie przyjemna historia, dokładnie rodem z  amerykańskich komedii  Raptem romantycznych. Kilka godzin dzieliło mnie do ślubu, a mi zrobił się paskudny jęczmień! Tata poszedł do apteki, ale nic nie wskórał, gdyż bez recepty do oczu nie można nic kupić. Pomimo usilnych tłumaczeń, że wyjątkowa sytuacja, ślub itd. panie mu nic nie sprzedały :( Na szczęście udało nam się znaleźć jakąś maść w domu.  Nie byliśmy pewni czy to coś pomoże czy być może jeszcze pogorszy stanu mojego oka, ale musiałam zaryzykować, bo gorzej już być i tak nie mogło... W ciągu jakiś 5 godz. smarowałam je chyba ze 4 razy (taką dawkę można było użyć w całym dniu). Powieka już przestała być aż tak napuchnięta i nie wyglądałam już jak Quazimodo, jednak w dalszym ciągu nie wyglądała ona najlepiej i była jeszcze zaczerwieniona. No cóż nic więcej nie mogłam poradzić. Następne moje zmartwienie i obawa była przed tym, że jak wykonam makijaż na takim oku to może to jakoś pogorszyć jego stan zarówno estetyczny jak i zdrowotny. Bałam się że dostanę jakiegoś zapalenia albo coś, na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Makijaż zamaskował całe to nieszczęście I nikt niczego nie zauważył... ;)




Tuż przed wielką chwilą...



I po nerwach... :D









Mój makijaż ślubny - odwzorowanie :)







Wykonanie makijażu:

Nie pamiętam niektórych firm, których użyłam w makijażu, w sumie to głównie cieni, ale to co wiem na 100% to napiszę. Oczy utrzymały mi się w nienaruszanym stanie do chwili oczyszczania go rano. Podkład się trochę wytarł (ale upał był nieziemski, a sala nie miała klimatyzacji), no i szminka wiadomo trzeba było poprawiać, czego mi się nie chciało ciągle robić :P Szkoda, że nie zainwestowałam dodatkowo w fixer z Kryolana.

1. Krem nawilżający
2. Baza pod podkład sylikonowa Gosh 
3. Podkład Max Factor lasting performance 102 pastelle
4. Brwi ciemny brąz paletka Sleek Storm
5. Makijaż oczu: baza pod cienie Gosh w sztyfcie;
szary cień delikatnie nad zagłębieniem;
w zew. kąciku ciemniejszy szary oraz na dolnej powiece;
na ruchomej powiece jasny róż; 
w wew. kąciku perłowy p. Sleek Original;
pod łukiem brwiowym rozświetlający kremowy;
Eyeliner Virtual long lasting;
Zalotka e.l.f.;
Tusz Oriflame GG lash fascination.
6. Konturowanie: bronzer i róż duo e.l.f.
7. Kremowy perłowy cień jako rozświetlacz,
 na szczytach kości policzkowych,
na nosku, nad łukiem kupidyna, nad brwiami
8. Puder sypki Vipera matujący transparentny 011
9. Pomadka Rimmel fire cracker 214


Pozdrawiam serdecznie, Agnessa.

4 komentarze: